03. Kolejna burza


W spokojnym tańcu przemierza świat
Kołysze się wśród białych obłoków nieba
O delikatnej duszy niczym wiosenny kwiat
Żadnych powiewów cierpień dla niej nie ma

Wraz ze wschodem uciekły chmury
Siarczyste promienie wysuszyły ziemię
Walą się z wolna piaskowe mury
Potworne fale zabrały jej Ciebie

Źródło nadziei dawno utraciła
Wysuszyła się już piękna dusza
Krew wężem po podłodze się wiła
Wiara ją tylko do życia zmusza




             Kiedy się obudziłam, leżałam we własnym łóżku. W pokoju nikogo nie było. Pustka. Cisza. Zawsze lubiłam ten spokój o poranku. Nikt mnie nie pośpieszał. Mogłam w swoim tempie przygotować się do dnia. Jednak teraz potrzebowałam opieki. Pragnę czyjejś bliskości. Czuję lęk. Boję się. Przeraża mnie świat.

             Postanowiłam wstać. Tym razem zrobiłam to ostrożnie. Jeszcze pamiętałam ból, jaki przeszył mnie w limuzynie. Zarzuciłam szlafrok na ramiona i powoli podeszłam do okna. Z przytłaczających chmur sączył się wiosenny deszczyk. Gdzieś w dali malowała się delikatna tęcza. Krajobraz był taki piękny… Jedyne, co go szpeciło, to śmierć.

            Znów do tego wracam, choć nie chcę. Naprawdę pragnę zapomnieć. A jednak wspomnienie zdążyło się mocno zakorzenić w moim sercu, w duszy. Nie wiem, czy jestem w stanie sobie z tym poradzić. Już tak długo próbuję żyć normalnie, ale wciąż coś nie wychodzi. Przeszłość usidliła mnie w swoich objęciach. Nie potrafię się wyrwać. Tam było tak cudownie. Słodkie dni, chwile przepełnione radością. To była moja siła.

               Muszę uciec. Zapomnieć. Życie toczy się dalej. Ostatkiem sił biec w przyszłość. On odszedł, lecz ja zostałam. Ale to nie jest powód bym się zatrzymała i czekała na coś, co już nigdy nie wróci. Dlatego, choć moje życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami, staram się zachować resztkę nadziei. To właśnie dzięki niej nie poszłam za Crisem. 

                Mieszkam w pięknym domu z dużym ogrodem w stylu angielskim. Mam własny pokój z łazienką. Uwielbiam przesiadywać godzinami w eleganckiej wannie z hydromasażem. Osobne pomieszczenie na garderobę pełną najmodniejszych ciuchów. Znajdą się i elementy kolekcji największych projektantów. Za ścianą biblioteka. Regały od dołu po samą górę zawalone najróżniejszymi książkami. W salonie fortepian, który jest w naszej rodzinie od wieków. Uczyłam się na nim grać od najlepszych. Na ścianach tysiące obrazów. Jedne ładne, inne kompletnie nic nie przedstawiają. Rodzice uwielbiają wydawać pieniądze na aukcjach. A ja nawet nie muszę dbać o to, by wszystko było poukładane na swoim miejscu. Od tego jest przecież pokojówka. Miła kobieta, ale nie ma zielonego pojęcia o gotowaniu. Toteż w kuchni rządzi Greta. Kocham ją jak babcię. To ona opiekowała się mną, kiedy byłam mniejsza i w tajemnicy przed rodzicami częstowała mnie słodyczami. Zabawne. Nigdy się o tym nie dowiedzieli. Myślą, że do dzisiaj nie wiem, jak smakuje czekolada.

                Mam wszystko. Lecz tak naprawdę nie mam nic. Największy skarb został zakopany. A wraz z nim część mojej duszy. Wystarczyła sekunda bym zgubiła kawałek siebie. Świadomie się go pozbyłam. Nie, oddałam go. Dałam mu go na pamiątkę. By nie zapomniał. Ja nie zapomnę. Zawsze będę przy nim. A przypominać mi o tym będzie ten fragment duszy, który zostawiłam pod wiekiem trumny. Właśnie ta cząstka nie pozwala mi żyć, jak dawniej. Teraz już wszystko będzie wyglądać inaczej. Ale mimo to, powinnam stanąć na nogi i iść naprzód. Wierzę, że właśnie tego pragnąłby Cris.

                Ktoś zapukał. Obróciłam się. W drzwiach stał nie kto inny jak Matt.

                - Witaj, jak się czujesz? – Podszedł do mnie i delikatnie pocałował w policzek.

                - Chyba dobrze - wzruszyłam ramionami. – Mógłbyś mi wyjaśnić, co się wczoraj stało?

                - Przecież obiecałem – wysłał w moją stronę uśmiech. - Tańczyliśmy ze wszystkimi. Przy kolejnym utworze wtuliłaś się w mojej ramiona, a już po chwili zaczęłaś się osuwać na parkiet. Straciłaś przytomność. Wziąłem cię na ręce i szybko zadzwoniłem po Alfreda. Przyjechał natychmiast i zabrał nas do domu. No, a potem… - zaniemówił. – Potem zaniosłem cię tutaj i czekałem, aż się obudzisz.

                Nie powiedział mi wszystkiego. Pominął coś bardzo ważnego. Wiem, że wydarzyło się coś jeszcze, coś niedobrego. Czuję to.

                - Matthew, mieliśmy być szczerzy – spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, a on się ode mnie odwrócił i zaczął spacerować po pokoju.

                - Ellein, gdyby nie ty…

                - No wykrztuś to z siebie – pośpieszałam go, choć wiedziałam, że nie jest to dla niego łatwe.

                - Mieliśmy niesamowite szczęście, bo 5 minut po tym, jak wyszliśmy z balu, w hotelu… wybuchła bomba. To był zamach. Wszyscy zginęli. Najprawdopodobniej…

                Dalej już go nie słuchałam. Ta informacja wstrząsnęła mną do głębi. Co uczynił świat, że spadła nie niego taka kara? Tylu niewinnych ludzi zginęło w jednym momencie. Toż to straszne. Ile rodzin straciło swoich bliskich, znajomych, przyjaciół… 

                Czyżbym była jedną z postaci filmu sensacyjnego? A może jestem w centrum wydarzeń serialu kryminalnego? Nie. To dzieje się naprawdę. Nie jestem przygotowana na tyle zdarzeń. Dzień zaskakuje mnie niczym lawina wytrawnego alpinistę. Jak to możliwe, że nikt nic wcześniej nie zauważył? Tak po prostu wybuchła bomba. Czy to jest normalne?

                Dopiero co zaczęłam zbierać się po śmierci Crisa, a teraz tylu znajomych poszło w jego ślady. Byli tacy młodzi. Jak ja. Dlaczego Matt wtedy mnie stamtąd zabrał? Mogliśmy umrzeć z nimi. Mogliśmy odejść. Mogłam pójść do Crisa. Jednak żyję. I teraz mam być sama na tym świecie? Z Mattem?

                - Skarbie – chłopak wziął mnie w objęcia. – Przepraszam, że wszystko tak się na ciebie zwaliło.

                - To nie twoja wina – uroniłam kilka łez. – Takie życie…

                - Postanowiłem zostać w kraju. Nie mogę teraz wyjeżdżać. Powinienem zostać. Przy tobie.

                Usiedliśmy na sofie. Wciąż łkałam. Łzy opadły na rękaw Matta, który wciąż ocierał mi twarz ze słonych kropel. Odepchnęłam teraz jego ramię.

                - Nie możesz rezygnować ze swoich marzeń, tylko dlatego, że…

                - Teraz nie liczą się moje priorytety. Muszę zostać na pogrzebie. To byli moi przyjaciele. Poza tym czuję, że moje miejsce jest tutaj.

                - Matt, pomyśl. Co oni by czuli, gdybyś przez nich zakopał swoje talenty?

                - Już i tak za późno. Właśnie wystawiłem bilet na sprzedaż. Paryż będzie musiał poczekać. Poza tym, jeśli naprawdę mam talent, kiedy indziej mogę tam pojechać. Uczelnia przecież nie ucieknie. A ja przynajmniej będę mógł być blisko ciebie. Nie wiem, czy przeżyłbym taką rozłąkę.

                - Tyle razy rozmawialiśmy na ten temat. Przecież nie wyjeżdżasz na koniec świata.

                - Nie, ponieważ zostaję w domu.

                Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak mnie uprzedził.

                - Chyba nie będziemy się teraz kłócić?

                - Nie. Przepraszam. Po prostu za dużo wrażeń. Chyba trochę odpocznę. – Przeszłam przez pokój i wskoczyłam do łóżka.

                - Pójdę tymczasem przygotować coś do jedzenia.

                - Matt?

                - Tak – odwrócił się tuż przed drzwiami.

                - A moi rodzice?

                - Kiedy przyjechaliśmy wieczorem, ich nie było. Wrócili koło północy. Pozwolili mi zostać na noc. A teraz pojechali chyba do pracy.

               - Aha... - opadłam na poduszki i zapatrzyłam się w sufit. 

7 komentarzy:

  1. Początek bardzo mi się spodobał. Pięknie to wsyztsko opisałaś. Tą tęsknotę za Crisem, tak ładnie to ujęłaś. Naprawdę.
    Nie spodziewałam się czegoś takiego. Wybuchła bomba? To był zamach? To bardzo przykre. Mieli wielkie szczęście. Myślę, że los chce by dziewczyna przeżyła i nauczyła się żyć bez Crisa.
    Matt tak bard kocha kobietę, a ja mam wrażenie, że ona tego nie potrafi docenić. Żal mi mężczyzny. Zrezygnował między innymi dla niej z tego Paryża.
    Jestem bardzo ciekawa co się jeszcze wydarzy w tym opowiadaniu, bo nie mam zielonego pojęcia. Ale to dobrze. Intryguje mnie ta historia i bardzo ciekawi.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się opisać uczucia bohaterów w taki sposób, że są jasne dla czytelnika. Motywuje mnie to do dalszego pisania.
      I mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i podołam jakoś temu wszystkiemu, by zainteresować i zgrabnie całą historię ująć w słowa.

      Usuń
  2. O kurcze! Bomba?! czyżby ten kelner miał z tym cos wspólnego? A moze on o tym wiedzial i to on sprawił, że główna bohaterka straciła przytomność?
    Kurcze, kurcze, kurcze, naprawdę mnie zaskoczyłaś. Nie tego się spodziewałam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało mi się zaskoczyć. Jestem dumna. Mam nadzieję, że i wraz z nadejściem kolejnych rozdziałów opowiadanie będzie intrygować.

      Usuń
  3. Matt to taki fajny facet... Niech ona to w końcu doceni.
    W każdym razie masz dość ciekawy styl, a całość czyta się niezwykle przyjemnie. Z pewnością jeszcze będę tu wpadać. ; )
    Dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. umiesz pięknie opisywać uczucia to mi się spodobało.
    I historia z każdą chwila zaczyna być ciekawsza.

    OdpowiedzUsuń

Twój oddech...