12. Ucieczka


"[...] w życiu można uciec od wszystkiego z wyjątkiem samego siebie."
Graham Masterton


- Twoja babcia jest wyjątkową osobą.

Na dworze, mimo późnej pory nadal było ciepło. Słońce już dawno zaszło za horyzont, ale jego żar wciąż trzymał się w powietrzu. Wiatru prawie w ogóle nie było. Liście nieruchomo siedziały na gałęziach wierzby. Cisza. Spokój. Tego wieczora nawet psy nie ujadały.

Siedzieliśmy z Davem na huśtawce w ogrodzie. Babcia nas wygoniła z mieszkania. Chciała w spokoju wysłuchać pierwszej części słuchowiska. Mimo, że upieraliśmy się, że też chcielibyśmy posłuchać, totalnie zignorowała nasze prośby i kazała nam odejść. Trzeba przyznać, że babcia niekiedy zachowuje się dość specyficznie. Naprawdę trudno zrozumieć, o co jej chodzi. Na szczęście powoli przyzwyczajam się do jej charakteru. Poza tym jest naprawdę niesamowita. Tak bardzo żałuję, że nie mogłam jej poznać wcześniej. Ale lepiej późno, niż wcale.
                
- Odziedziczyłaś tę wyjątkowość po niej. – Wyszeptał i otulił swoją dłonią moją dłoń.

Natychmiast cofnęłam rękę. Zalałam się rumieńcem. Nigdy jeszcze nie usłyszałam takiego komplementu. Ale nie byłam w nastroju na romansowanie. Przecież chciałam odpocząć. Myślałam, że z Davem jesteśmy tylko przyjaciółmi. Miałam nadzieję, że rozumie. Pomyliłam się. Już po raz kolejny.
               
- Przepraszam. Nie powinienem. – Podniósł się gwałtownie. – Lepiej już pójdę.

- Dave!

Dlaczego nigdy mi nie wychodzi z facetami. Nie potrafię się z nimi obchodzić. A mówi się, że to kobiety są skomplikowane. A ja bym potrzebowała jakiejś instrukcji do obsługi facetów. Czego nie zrobię, czego nie powiem, zawsze ranię. Może po prostu powinnam się odciąć od nich na zawsze? Wstąpić do jakiegoś zakonu? Całkiem zapomnieć, że tacy istnieją. Tak byłoby znacznie łatwiej. Ale przecież nie mogę zapomnieć o Crisie. O nim nigdy.
               
- Poczekaj, Dave. Ja… - Nie wiedziałam, jak mam dobierać słowa, by go nie urazić. Nie chciałam znów kogoś tracić, by potem przez tygodnie się zadręczać. - Wiele się wydarzyło w moim życiu. Straciłam przyjaciela, potem o mały włos nie zginęłam w zamachu. Rozstałam się z chłopakiem. Przyjechałam tutaj, żeby o tym wszystkim zapomnieć. Chciałam beztrosko spędzić czas. Nie jestem jeszcze gotowa…
                
- Nie wiedziałem Ellein. – Przytulił mnie, a ja dałam upust wszelkim emocjom i łzy znów popłynęły po moich policzkach.  – Przykro mi. Przepraszam.

- Nie mów już nic – wykrztusiłam ocierając szklane krople. Wtedy poczułam dotyk jego warg na moich ustach. Smakowały jak jesienne wino. Wpiłam się w nie z tęsknotą. Od dawna brakowało mi takiej czułości. Skrawka namiętności.
                
Dave zatopił swoją dłoń w moich włosach. Drugą przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie. Rozpływaliśmy się w rozkoszy. Nad nami rozpościerało się gwieździste niebo. Otulał nas lekki wietrzyk. Wokół cisza, a w niej bicie dwóch serc. Scena iście z filmu. Ale nie potrafiłam się całkowicie oddać temu wspaniałemu uczuciu. W myślach zaczęły mnie nawiedzać obrazy Crisa. Jakby chciał coś powiedzieć, wyciągnąć mnie z tego chwilowego raju.   
               
Odepchnęłam od siebie zaskoczonego chłopaka. Nie mogłam. Nie potrafiłam inaczej.
                
- Przepraszam – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć na pożegnanie. Bo wiedziałam, że już się nie spotkamy. Zostawiłam zaskoczonego chłopaka w ogrodzie, a sama pobiegłam do mieszkania. Wdrapałam się na górę nawet nie spoglądając na babcię zaskoczoną moim nagłym pojawieniem się. Wyciągnęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam wrzucać tam pośpiesznie wszystkie swoje rzeczy. Dopiero po chwili zrozumiałam, że o tej porze nie mogłabym się i tak wydostać z miasteczka. Musiałam odłożyć swoje plany na jutro.
                
Chciałam wyjechać, mimo, że tak niewiele czasu spędziłam z babcią. Miałam świadomość, iż zrobię jej przykrość swoim nagłym wyjazdem. Ale gdybym została… Nie mogłabym po prostu tu dłużej mieszkać. To, co przed chwilą miało miejsce, nigdy nie powinno się stać. Obiecałam sobie dać czas. Miałam zamiar spojrzeć z dystansem na swoje dotychczasowe życie, by móc wyciągnąć wnioski. Wciąż robiłam coś źle. Pragnęłam to jakoś naprawić. A Dave był tylko przeszkodą w tym trudnym dla mnie procesie zmiany. I jeszcze Cris, który wciąż nawiedzał mnie w myślach. Co się ze mną dzieje? Czyż nie zrobiłam wszystkiego, aby zapomnieć o przeszłości? A może o tym nie da się zapomnieć?
                
Jak żyć, żeby było dobrze? Żeby poczuć wewnętrzny spokój. Czy kiedykolwiek mi się to uda? A może już na zawsze pozostanę ciałem, w którym toczy się niezrozumiała walka strzępków duszy. To wszystko zaczęło się wraz z Jego końcem. On odszedł pozostawiając mnie pustą i przezroczystą. I nagle tę przestrzeń wypełnił chaos, jakiś okropny zamęt, nad którym nie potrafię zapanować. Naprawdę nie wiem, jak z tego wyjść. To jest gorsze niż bagno. Te myśli wciągają mnie w ciemną otchłań, gdzie ręce mam związane grubymi sznurami. Jestem zbyt słaba, by się uwolnić. Zbyt słaba, by uciec. Nawet krzyczeć nie mam sił. Nie mogę więc prosić o pomoc. Zresztą, kto by mnie uratował? Kto, jak nie On?
                
- Ellein? – Do pokoju weszła po cichu babcia. Na jej głos zlękłam się. Wyrwała mnie z rozmyślań. – Co się stało? I nie mów, że nic. Choć nie miałyśmy dość czasu, by się dobrze poznać, czuję, że coś jest nie tak.
                
Nie. Nie potrafiłam jej nic powiedzieć. Ponownie ograniczyłam się do wylania hektolitrów łez. Babcia bez słowa mnie przytuliła. Nie mam pojęcia, jak to zrobiła, ale przy niej poczułam, że jeszcze jest nadzieja. Cris umarł, ale nie zostałam sama. Odnalazłam babcię, której przez tyle lat mi brakowało. Wiem, że i ona za mną tęskniła. Mimo, że wciąż jesteśmy dla siebie obcymi osobami, rozumiemy się bez słów. Jakby łączyła nas jakaś wyjątkowa nić. A jednak nadal nie umiem jej powiedzieć, co czuję, co się dzieje w mojej duszy. Nie potrafię się przed nią otworzyć, choć tak bardzo bym chciała. Wówczas poczułabym się lżej. Ulżyłoby mi. Lecz słowa nie chcą ze mnie wypłynąć. Utykają gdzieś w tchawicy i pojawia się ten znienawidzony już przeze mnie płacz.
                
Tylko jednej osobie potrafiłam w pełni zaufać. I był nią Cris. Ten sam, przez którego teraz cierpię. Czy On nie widzi mojego bólu? Gdzie jesteś? Wróć do mnie, proszę. Potrzebuję Cię.
               
- Jutro wracam do domu. Chciałabym z tobą spędzić więcej czasu, ale nie tutaj.
               
- Ellein… - Babcia jeszcze mocniej przytuliła mnie do siebie. – Jesteś pewna, że ucieczka jest najlepszym rozwiązaniem?
                
- Nie uciekam, tylko wracam do domu. – Choć babcia chciała dobrze, byłam wściekła, że tak mnie osądza. Ona nie wiedziała, co się działo w mojej duszy. Nie mogła więc tak oceniać moich decyzji.
                
- Uciekasz, tak samo jak uciekłaś z Alabamy do mnie. Nie chcę cię w żaden sposób urazić, ale powinnaś przemyśleć swoją decyzję.

                
Zostawiła mnie samą. Ponownie wróciłam do świata myśli. Może babcia rzeczywiście miała rację. Kiedy zdecydowałam się przyjechać tutaj na wakacje, moim głównym celem było zapomnieć o przeszłości. Chciałam jakoś pozszywać złamane serce. Wiedziałam, że najlepszym do tego miejscem będzie jakieś odległe miasteczko, gdzie nie spotkam Matta. Pragnęłam pozbyć się widoku tych wszystkich rzeczy, które tak bardzo przypominały mi Crisa. W końcu nie miałam już więcej sił, by patrzeć na matkę, która przez tyle lat mnie oszukiwała. Uciekłam.

2 komentarze:

  1. o nie, nie ona nie może teraz uciec!!! Dave jest taaaaki słodki *.* aż szkoda by było go zostawić. rozumiem, życiowe problemy i te sprawy, ale niech nie niszczy sobie możliwości szczęśliwego zakończenia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twój komentarz zawsze mogę liczyć.
      Masz rację, Dave jest wyjątkowy, ale chyba trochę się pospieszył. Ellein była bardzo mocno przywiązana do mężczyzn, których straciła i niełatwo jest się jej tak szybko pozbierać.
      Pozdrawiam

      Usuń

Twój oddech...